Wypadanie włosów to choroba, na którą – według ostatnich badań – cierpi 50% pięćdziesięcioletnich mężczyzn w Europie Środkowej. Dotyka ona jednak nie tylko mężczyzn ale również kobiet. Przyczyny łysienia są różne, tak jak i lekarstwa. Ostatnim, dość nowatorskim sposobem wydaje się botoks. Zaskoczeni?
To, że botoks może być lekarstwem na łysienie odkrył doktor Simon Ourian – chirurg plastyczny na co dzień pracujący w Beverly Hills w Kalifornii. Co ciekawe, takie możliwości botoksu odkrył podczas prób wyleczenia matki, cierpiącej na migreny, która traciła wiele włosów po chemioterapii.
To właśnie on odkrył, że wstrzyknięty botoks powoduje szybszy porost włosów. Zastosował go na swojej matce właśnie, bo ta substancja dzięki toksynie otulinowej miała wyleczyć ją z migreny. W trakcie całego procesu spostrzegł jednak, że botoks potęguje porost włosów, a wnioski nasunęły się same. Dlatego postanowił sprawdzić to na kolejnych pacjentach. Następne eksperymenty potwierdziły wcześniejsze obserwacje, powodując odrastanie włosów na głowach osób, które zgodziły się wziąć udział w tym przedsięwzięciu. W ten sposób można było okrzyknąć botoks cudownym lekiem na łysienie.
Oczywiście wraz z kolejnymi badaniami Ourian starał się udoskonalić formułę botoksu. Dodawał do botoksu kolejne witaminy, które miały za zadanie przyspieszyć cyrkulację krwi w skórze głowy, w ten sposób wspomagając wzrost ilości komórek.
Botoks powinno się wstrzykiwać pacjentowi co najwyżej trzy razy do roku. Jednak sam zabieg, zapewne opatentowany już przez kalifornijskiego lekarza medycyny estetycznej, nie może zostać jeszcze wprowadzony do powszechnego obiegu. Ważne jest bowiem, aby przeprowadzić odpowiednią ilość testów, by udowodnić wszystkim, że zabieg ten będzie w stu procentach bezpieczny. Badania takie trwają już ponad 3 lata, w przeciągu których nie zauważono żadnych efektów ubocznych. Oznacza to, że jesteśmy co raz bliżej leku, który może być wręcz błogosławieństwem dla wielu milionów ludzi.